Neptun o boskim spojrzeniu

Z chwilą pojawienia się w schronisku Neptun, który został odłowiony na ulicach Krakowa, sprawiał wrażenie psa groźnego i niedostępnego. Na widok zbliżających się osób warczał, a w czasie leczenia ambulatoryjnego dwukrotnie ukąsił pielęgniarzy.

Ale to wszystko dawno i nieprawda! Po kilku miesiącach pobytu i pracy wolontariuszy, lody zostały przełamane, a Neptun z chęcią otwiera się na nowych ludzi (a zwłaszcza kobiety, bo mężczyźni wciąż budzą jego nieufność). Wobec osób, które już dobrze poznał, jest łagodny jak baranek i nawet tarmosząc im dłonie podczas zabawy, robi to delikatnie i z wyczuciem. Posępny zbójnik, jakim wydawał się z początku, dziś uwielbia się przytulać i nie może się doczekać spacerów, których wciąż mu mało. Za „swoim” człowiekiem poszedłby w ogień!

Nie oznacza to jednak, że Neptun zapomniał o swojej przeszłości, której nie znamy, a która z pewnością sielanką nie była. Wobec nieznanych osób (zwłaszcza mężczyzn) wciąż wykazuje daleko posuniętą rezerwę, a na niespodziewany dotyk reaguje nerwowym wzdrygnięciem. Z tygodnia na tydzień robi jednak ogromne postępy – wcześniej po powrocie ze spaceru, szybko chował się w budzie, a manewry smyczowo-szelkowe komentował niemiłym warczeniem. Dziś po powrocie do boksu za wszelką cenę próbuje zatrzymać „swojego” człowieka na dłużej, a uprząż zamiast nieufności budzi w nim radość.

W schronisku Neptun był leczony na trzustkę i według lekarzy jest już zdrowy, choć czeka go jeszcze zabieg kastracji (która również może mieć pozytywny wpływ na jego charakter). Obecnie nie brakuje mu energii i chęci do zabaw. Bez mrugnięcia okiem zalicza kilkunastokilometrowe biegi w terenie, chętnie spędza czas również na wybiegu. Jego nowy opiekun z pewnością powinien być osobą lubiącą aktywny tryb życia, gotową poświęcić na wyjścia z psem nawet 1-2 godziny dziennie (im więcej tym lepiej!).

Charakter Neptuna i jego życiowe doświadczenia wymagają, by przed adopcją dobrze go poznać i zyskać jego zaufanie. Warto podjąć to wyzwanie, bo w zamian macie szansę zyskać przyjaciela „na śmierć i życie”.

Text i foto: Arek (tel. 605437786, arek@skundlony.pl)

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *