Psiaki

Nie taki zły Ronan

Ronan to imię jednej z najmniej sympatycznych postaci z komiksów Marvela – okrutnego zabójcy cechującego się ponadprzeciętną inteligencją i nadludzką siłą. „Nasz” Ronan na pierwszy rzut oka również budzi respekt, ale gdy się go bliżej spotka, okazuje się, że to wesoły, przyjazny psiak, który potrzebuje jedynie nieco więcej czasu, by zaufać człowiekowi.

Ronan przyjechał do Krakowa z niesławnych Radys i jako jedyny z piętnastki uchodźców został zaszeregowany do kategorii psów „niełatwych”. Trudne warunki, w jakich przebywał w poprzednim schronisku, wyczerpująca, wielesetkilometrowa podróż i wreszcie stresująca wizyta w ambulatorium spowodowały, że gwałtowanie zaprotestował przy bezpośredniej „obsłudze”. Gdy wreszcie trafił do własnego boksu, wkrótce ochłonął i zrozumiał, że obcy ludzie nie chcą mu zrobić krzywdy. Z czasem swoich (nielicznych wciąż) przyjaciół zaczął witać wesołym merdaniem ogona, a gdy orientuje się, że nadszedł czas jego spaceru, radości nie ma już końca.

Mimo wszystko Ronan nadal skrywa w sobie tajemnicę. Potrafi czasem znieruchomieć, jakby szykował się do ataku, lub niemiło mruknąć, gdy zaplącze się w spacerową linkę, ewidentnie stanowiącą nowość w jego życiu. Zastyga również przy… pieszczotach, które wyraźnie sprawiają mu jednak ogromną przyjemność. Bez wątpienia jego przeszłość nie należała do najprzyjemniejszych, przez co człowiek nie zawsze kojarzy mu się dobrze. Dopiero dziś dowiaduje się, że ręka nie musi oznaczać zagrożenia, a spacer nie kończy się na łańcuchu przy budzie.

Dla Ronana szukamy doświadczonych opiekunów (oraz domu bez dzieci i innych zwierząt), którzy uszanują wyznaczone przez niego granice i będą kontynuować proces zacierania złych wspomnieć z przeszłości. To psiak, którego nie da się (póki co) adoptować po dwóch spacerach, ale któremu warto dać szansę. Jego przywiązanie i miłość będą największą nagrodą dla osoby, która podejmie się jego adopcji.

Kontakt do wolontariusza: 605 43 77 86 (Arek)

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *