Witaj Szkoło!

10 lat temu, a dokładnie 25.02.2014 r., postawiłem literkę A, zostając wolontariuszem w krakowskim schronisku dla bezdomnych zwierząt, wówczas nie zdając sobie jeszcze sprawy, że oto zaprzedaję duszę i serce schroniskowym psiakom…

5 lat później nakreśliłem literkę B, kończąc studia podyplomowe w warszawskiej SGGW, dające mi wiedzę i uprawnienia Zoopsychologa (czy – jak kto woli – Behawiorysty).

Kolejne 5 lat spędziłem wśród psiaków przy ulicy Rybnej, cierpliwie rozgryzając (czasem to one mnie gryzły;) ich różnorakie lęki, uprzedzenia i przypadki agresji… Dziś mam przyjemność obwieścić, że w międzyczasie, po roku intensywnego szkolenia w Centrum Edukacji Kynologicznej PSIA WACHTA, które w Polsce wyznacza standardy nowoczesnego, pozytywnego szkolenia psów, wykułem (dosłownie!) literkę C, zdając końcowe egzaminy uprawniające mnie do określania się Instruktorem szkolenia psów. Czy będą kolejne litery alfabetu? Bardzo bym tego sobie życzył.

Dlaczego zdecydowałem się na kurs trenerski w Psiej Wachcie? Bo jest to miejsce, które w 100% odpowiada mojemu spojrzeniu na psy – naszych życiowych partnerów, równie mądrych, a nierzadko rozumniejszych od wielu ludzi, przyjaciół pełnych uczuć i szczerych emocji, którym należy się szacunek i wsparcie, bowiem są istotami bezbronnymi, całkowicie od nas zależnymi i częstokroć przez człowieka skrzywdzonymi. Które trzeba zrozumieć i poznać, aby brać się za „szkolenie”, które wolałbym nazywać „wychowywaniem”. Bo moim celem nie jest pies ubezwłasnowolniony rygorem komend, ale właśnie dobrze wychowany, zsocjalizowany, a przede wszystkim – szczęśliwy u boku Swojego Człowieka.

W treningu psa podstawą jest zaufanie pomiędzy uczniem a jego opiekunem, w którym nie ma miejsca na jakąkolwiek przemoc i przymus. Myśl ta przyświeca schroniskowym wolontariuszom, którzy bez opresji, wyłącznie pozytywnymi metodami, zaspokajając naturalne potrzeby swych podopiecznych i szukając dróg komunikacji, cierpliwie budują więź z prawdziwymi gagatkami.

Taka jest również perspektywa Psiej Wachty, która sprowadziła nad Wisłę myśl szkoleniową takich specjalistów jak Michele Minunno, Angela Stockdale czy Claudia Fugazza (drugim ośrodkiem promującym ten rodzaj myślenia jest Z Psem W Pełni – również polecam). Jestem dumny, że zostałem instruktorem, który wyszedł spod tak znamienitych skrzydeł.

Schroniskowe psiaki (a także Nasza Enklawa, którą mam zaszczyt gościć „na wiosce”, oraz okazjonalne łapanie dzikusów-lękusów razem Dog Alert) już dawno pożarły (całkiem dosłownie) mój cały czas wolny i większość dotychczasowego życia zawodowego. Podobno 10 tysięcy godzin poświęconych jakiejś działalności wyznacza próg „ekspercki” – chodząc od lat „na pełny etat” wolontariusza do schroniska, już dawno ten pułap przeskoczyłem, ale ekspertem nie śmiem się nazywać – każdy pies, który wpada w moje ręce, jest dla mnie nową zagadką, nieznajomym, który często potrafi mnie zaskoczyć, o którego zaufanie nieraz trzeba długo – miesiącami, a nawet latami – powalczyć.

W czasie ostatnich 10 lat opiekowałem się wieloma psami określanymi jako agresywne, lękowe czy dzikie. Przyklejane im łatki zwykle okazywały się krzywdzące – po nawiązaniu bliższej relacji, zbudowaniu dróg porozumienia, wzajemnym polubieniu się i zrozumieniu zwykle wychodzi na jaw, dlaczego jeden pies gryzie, drugi goni za rowerzystami, a jeszcze inny boi się sam zostać w domu.

W żadnym wypadku nie rezygnując ze schroniskowego wolontariatu, chciałbym od dziś, w Dniu (s)Kundelka!, zaoferować swoje doświadczenie i umiejętności również osobom szukającym porad lub chcącym wychować swoje własne psiaki. Zawsze priorytetem będą dla mnie psy pochodzące z adopcji – bardzo sobie cenię osoby, które zamiast kupić „markowego” psiaka z hodowli, wolą adoptować nowego członka rodziny ze schroniska. Przy okazji ogłaszam również otwarcie Listy Skundlonego (znajdziecie ją na www.skundlony.pl) – znalazła się na niej piątka „wybrańców” z puli moich aktualnych 25 podopiecznych, która najdłużej zza schroniskowych krat bez skutku od lat wypatruje domu. Wskazane psiaki w przypadku adopcji mogą u mnie liczyć na dożywotnie bezpłatne wsparcie behawioralno-szkoleniowe.

Ponieważ większość mojego skundlonego życia spędzam przy ul. Rybnej w Krakowie, na spotkania i konsultacje zapraszam również w jej okolice, gdzie „przyjmuję” od rana do wieczora (oczywiście po wcześniejszym umówieniu się:) Ale jeśli będzie taka potrzeba, mogę również odwiedzić psa w jego miejscu zamieszkania.

Zapraszam do kontaktu!

Skundlony (Arek Kwiecień, tel. 605 437786, arek@skundlony.pl)

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *