Wolan – niezłe ziółko
Gdy po raz pierwszy zdobyłem się na odwagę, by wyjść na spacer z Wolanem, z obawy przed jego kłami poprosiłem jego dotychczasową opiekunkę, aby nas z sobą zapoznała. „Kolegi może nie zje…” – modliłem się w duchu, mając w pamięci legendy o jego wampirycznych skłonnościach. Jakież to było dla mnie zaskoczenie, gdy zamiast rozszalałego krwiopijcy rzucił się na mnie zwierzak oszalały z radości spowodowanej naszymi odwiedzinami.
Żeby było jasne – nie będę Was przekonywał o gołębim sercu i nienagannych manierach Wolana. To chuligan, który niestety ma swym sumieniu kilka innych psich żywotów. Możemy sobie zadawać pytanie, kto go nauczył atakowania swoich współbratymców, lub kto nie miał woli, by zdusić w zarodku jego mordercze skłonności. Być może wynikało to z niewiedzy lub zaniechania jego wcześniejszych „opiekunów”. Naprawienie tych szkód w schronisku niestety nie jest łatwe, gdy Wolan nieustannie jest prowokowany przez wędrujące przed jego oczami zastępy potencjalnych ofiar. Dlatego choć wciąż jest młodym i ładnym psem, ludzie – tak jak ja kiedyś – omijają go szerokim łukiem. Właśnie mijają dwa lata jego schroniskowego zesłania…
Wolan ma 6 lat, jest dużym i silnym psem, dlatego nieraz podczas spaceru sprawdza mój wątły biceps, próbując doskoczyć do swojej ofiary. Testuje również moją spostrzegawczość i refleks, bo czasem do ataku przystępuje z zaskoczenia. Jak ostatnio, gdy pod krzakiem wypatrzył przyczajonego kotka, który na szczęście w porę umknął na drzewo. Nigdy nie spotkałem się u niego z sygnałami ostrzegawczymi w rodzaju warczenia czy szczerzenia kłów. Można odnieść wrażenie, że dla Wolana to rodzaj sportu, takiego psiego MMA, w którym dla zabawy chce udowodnić swą przewagę nad rywalem. Niestety gdy nie ma rozjemcy, pojedynek zwykle kończy się fatalnie.
O psach z problemem agresji napisano już sporo książek. Bywa, że udaje się je przywrócić psiemu społeczeństwu, ale czasem konieczny jest wybór samotniczego trybu życia. Wierzę, że odpowiedzialny i oddany sprawie opiekun Wolana jest w stanie jeszcze utemperować to ziółko. Decydując się wziąć go domu, może być pewny, że zyska oddanego przyjaciela, który na pewno nie zrobi mu krzywdy. Wobec ludzi zachowuje się bowiem nienagannie, uwielbia pieszczoty i jest zupełnie bezproblemowy „w obsłudze”. Treningi biegowe, na które razem wyruszamy, to czysta przyjemność. Wolan idealnie wyczuwa napięcie smyczy i dostosowuje tempo biegu, znakomicie odnajdując się na ścieżkach. Jeszcze nigdy nie udało mi się go na tyle zmęczyć, by nie objawiał dalszej ochoty do biegu (co dowodzi, jak ogromne drzemią w nim pokłady energii). W cieplejsze dni jego ulubioną formą odpoczynku jest… szybka kąpiel w kałuży. Gdyby był nieco bardziej koleżeńskim psiakiem, na pewno spróbowalibyśmy sił w zawodach. Niestety coś za coś – bieganie wymusza ściągnięcie mu kagańca, a to zsyła nas w rejony odludne i dzikie.
Wolan raz był już adoptowany ze schroniska, ale po kilku miesiącach wrócił, ponieważ… nie pilnował posesji. Zdarzenie to na szczęście nie spowodowało, że przestał lubić ludzi – jego miłość do homo sapiens jest bezwarunkowa. Ale nieznosząca żadnej konkurencji.