[ADOPTOWANY] Tobi – niewysoki pan labrador

Pewnego pięknego dnia przed siedmioma latami przystojny pan labrador spotkał na spacerze cudnej urody panią jamniczkę, oboje zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, a owocem ich płomiennego związku stał się Tobi, który dwa miesiące później pojawił się na świecie, dziedzicząc po swym ojcu całą Jego Labradorowatość (w tym charakter i umaszczenie), a po matce budowę ciała (dłuuugi tułów i stosunkowo krótkie nóżki). Nie znamy szczegółów z jego dalszego życia poza momentem oddania go do schroniska – uczyniła to rodzina starszego pana, który – ich zdaniem – nie był w stanie sprawować dalszej opieki nad psem.

Tobi przybył do nas zdrowy, trochę niewyczesany, z założoną na szyi obróżką i kawałkiem łańcucha, co może oznaczać – choć pewności nie mamy – że w swym życiu zaznał niestety jego ciężaru. Nie wiemy, czy do łańcucha był przypięty przez cały czas, czy tylko okazjonalnie, ale wiemy już na pewno, że nie pozwolimy, by więcej go zobaczył.

Wbrew stereotypowi „psa łańcuchowego” Tobi jest oazą spokoju, w której sercu tryska… gejzer miłości! Nasz przystojniak bez wyjątku akceptuje wszystkich ludzi, znakomicie dogaduje się z innymi psami (choć nie jest popychadłem i swoje zdanie ma! – o czym przekonał się jeden z rozbójników naskakujących na niego w boksie), wesoło maszeruje przy nodze podczas spacerów, a zachęcony potrafi radośnie brykać, przy okazji domagając się pysznych smaczków, za które chętnie podaje łapkę. Z drugiej strony zdarza mu się skulić, bojąc się np. uniesionego ramienia, niechętnie również pozwala się brać na ręce, co pozwala się domyśleć, że jego życie nie było dotąd usłane różami.

Wiemy jednak, że to co złe już za nim, w schronisku – mamy nadzieję! – długo nie zagrzeje miejsca, za to resztę życia spędzi u boku kochającej i rozpieszczającej go rodziny. Tobi będzie wspaniałym towarzyszem osób starszych, nie powinien skrzywdzić małego dziecka, dotrzyma kroku młodym i aktywnym. Po siedmiu latach chudych, czas teraz na siedem, a oby nawet czternaście, lat tłuściutkich i miodem płynących!

Kontakt do wolontariusza: 605437786 (Arek)

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *