Salvador – pies pędziwiatr

3 minuty na kilometr. To prędkość, która budzi uznanie nawet zawodowych biegaczy i do której nigdy w życiu nie byłbym w stanie sam się rozpędzić. Z jednym wyjątkiem – gdy podczepiam smycz do Salvadora, a ten mknie przed siebie pełen radości, że wreszcie mógł opuścić schroniskowy boks. Bez obaw jednak! Salv to nie tylko pies odpowiedni dla Usaina Bolta i Adama Kszczota. Z równie wielką przyjemnością truchta, spaceruje, wącha i aportuje. A nade wszystko kocha ludzi!

Cześć. Jestem Salvador. Kumple mówią na mnie Salv. Mam trzech… Takich co chodzą na dwóch nogach. I oni czasem chcą ze mną biegać… Wiesz, bo ja mieszkam w takim małym, dziwnym domku. Mam budę, miskę i jedzenie, ale ciasno mi tu strasznie. Dużo tu mieszka takich jak ja, czworonogów, ale strasznie na mnie ujadają… Bo ja bym chciał się z nimi bawić, tak, bawić! A oni jacyś tacy poważni strasznie i nerwowi… Aaa, no, bo wiesz, ja strasznie lubię biegać. Z góry, pod górę i po trawie, i w śniegu. Uwielbiam! No i ci moi kumple czasem chcą ze mną biegać. Tylko wiesz, biegniemy i oni zaraz mówią: „Salv, pomału…” No to zwalniam i ciągnę ich na tym sznurku, co mi przypinają do takiego dziwnego ubranka. No fajni są ci kumple, ale wiesz, przychodzą od czasu do czasu i zaraz zmęczeni… Ale! Jeden to czasem ze mną do takiej wody biegnie! No mówię Ci, to jest super! Uwielbiam tę wodę! Mogę tak się chlapać i chlapać! A, no i jak jest zima, to oni robią takie śmieszne kulki z tego śniegu i mi rzucają. To dopiero jest zabawa! Fajnych tych kumpli mam, tylko zaraz są zmęczeni… A ja bym mógł tak godzinami! Skakać, biegać, chlapać. No i mamy taką zabawę, że oni mi mówią: lewa! I ja wtedy biegnę w lewo. Prawa! I już lecę w prawo… No czasem mi nie wychodzi, bo wiesz, oni by tak chcieli do przodu, a tu tyle fajnych rzeczy po drodze. O! Patrz jaki super krzaczek, obsikam, dobra?

Tak mnie więcej mogłaby wyglądać opowieść Salvadora, gdyby mógł przemówić ludzkim językiem. Bo, że ma taką właśnie historię do opowiedzenia, wiem na pewno! To młody, niezwykle energiczny i silny psiak, ciekawy świata. Człowiek wyrządził mu wielką krzywdę, zamykając go w 5m2 schroniskowego boksu. Salvador bowiem to wulkan energii czekający na śmiałka, który pomoże mu ją rozładować. Gdy został oddany do schroniska, był tylko kulą nieskoordynowanych bryknięć, szarpnięć i skoków. Jako psiak szalenie pojętny nasz młodzian stopniowo zaczyna nabierać ogłady i robić ogromne postępy – wystarczyło tylko zacząć go uczyć. W schronisku trudno o regularne i częste lekcje, a mimo to Salv rozpoznaje już podstawowe komendy, które wykonuje mimo ogromnej radości i ekscytacji na widok człowieka, wiedząc, że czeka go długo wyczekiwany spacer. Szybko nadrabia również karygodne braki w socjalizacji z innymi psami, z którymi – z winy poprzednich właścicieli – nie potrafił się komunikować. Dziś coraz rzadziej do nich doskakuje, lepiej kontroluje swoje emocje, a na spacerach zawiązuje już pierwsze przyjaźnie.

To pies niezwykle inteligentny, który ewidentnie wykazuje potrzebę kontaktu z człowiekiem. Chętnie z nim przebywa i wchodzi w interakcję. Bardzo szybko się uczy. Niestety schroniskowy hałas i natłok psich emocji źle na niego wpływa. Po wyjściu z boksu daje upust energii i po chwili zauroczenia „wolnością” zaczyna fajnie współpracować. Ale jego smutny życiorys daje się mocno we znaki przy kontaktach z innymi psami. Salvador jest bardzo ciekawski i chętny do zabawy, czego często nie akceptują psy, które spotyka. Z każdym spacerem jest lepiej i Salv potrafi co raz częściej pohamować swoje emocje, jednak od przyszłego opiekuna, którego mam nadzieję w końcu uda się znaleźć, będzie to wymagało konsekwentnej pracy.

Niezwykła inteligencja i chęci współpracy sprawiają, że Salvador mógłby dogadać się z osobą, która nie ma jeszcze doświadczenia z czworonogami, jednak wymagałoby to od niej dużego zaangażowania i chęci. Jako pies w typie owczarka francuskiego (beauceron) nie ma w nim grama agresji wobec człowieka, a jedynie rozpaczliwa potrzeba ruchu, zabawy, biegania.

Jest to kapitalny i niezwykle wytrzymały biegacz. Potrafi biec w bardzo mocnym tempie kilkanaście kilometrów. Śmiem twierdzić, że po wdrożeniu nauk ogłady i opanowania emocji, byłby to doskonały kompan nie tylko dla biegacza, ale i rowerzysty czy rolkarza. Uwielbia być w ruchu i na pewno przyszły opiekun powinien mu to zapewnić. W zamian otrzyma niezwykłego kumpla do zabaw i aktywności terenowej.

Zatem… biegaczu (tutaj duży nacisk, ale i nie tylko..), rolkarzu, rowerzysto… Ba! Nawet narciarzu! Popatrz na Salvadora! Być może to przyjaciel, na którego czekasz od dawna. Nie będzie Cię z niczego rozliczał, nie chciał nic w zamian, za to kochał miłością bezgraniczną. Dla niego najważniejsze będzie, że z nim jesteś. Ale przemyśl to dobrze, zanim podejmiesz decyzję. Ten psiak nie zasługuje na kolejne rozczarowanie…

text: Konrad Francuz, foto: Skundlony, autor

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *