Psiaki

Pufik na emeryturze

Przyduszony do ziemi przez rosłego młodzieńca, z trudem łapiący oddech tłumiony przez niedopasowany kaganiec, z przerażaniem łypiący okiem na to, co się dzieje wokół niego. Takie były pierwsze chwile Pufika w schronisku, który po śmierci swojej dotychczasowej opiekunki stał się zbytecznym ciężarem dla jej rodziny.

Pufik miał być podobno agresywny i nieobliczalny, a tymczasem był tak przerażony nową sytuacją, że na samym początku nie był w stanie zrobić samodzielnie kroku i do kojca trzeba było go przenieść na rękach. Gdy emocje opadły i zaufał wolontariuszom, dał się poznać jako poczciwy, łagodny dryblas, który ze starości zaczął tracić już słuch, a jego ruchy stały się nieco koślawe. Mimo to wciąż ma w sobie jeszcze sporo werwy, by pobiegać po wybiegu czy pójść na dłuższy spacer.

Wobec nowych osób z początku bywa nieufny i chowa się przed nimi w budzie. Ale gdy już przełamie strach, zamienia się w misia, który tylko by się tulił i oczekiwał pieszczot. Wyjście na spacer przyjmuje z ogromną radością, jakby wcześniej rzadko był obdarowywany takimi prezentami. Inne psy mija obojętnie i nie reaguje nawet na największych ujadaczy, w zamian emanując spokojem, dzięki czemu zyskał funkcję schroniskowego psychologa.

Niestety schronisko i zamknięcie w kojcu przytłaczają go wewnętrznie, co próbuje odreagowywać, ssąc w budzie własny ogon. Ten łagodny, skrzywdzony przez życie poczciwiec, jak nikt inny zasługuje na własny kąt i swojego człowiekiem, który poświęciłby mu wreszcie trochę serca i uwagi. Nie myślcie o tym, że „za chwile odejdzie”, bo przed Pufikiem być może jeszcze wiele lat życia. Nie pozwólmy na to, by spędził je w samotności.

Chcesz poznać osobiście Pufika? Zadzwoń do mnie: 605 43 77 86 lub wpadnij do schroniska w Krakowie.

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *