Piosenkarza oda do radości

Piosenkarz podczas spacerów ma zawsze sporo do powiedzenia, a raczej do wycharczenia. Jego nieposkromiona energia sprawia bowiem, że każda uprząż za mocno zaciska się na jego krępym rottweileropodobnym ciałku, przez co Piosenkarz wydaje z siebie charakterystyczne, zduszone „chrumki”. Dzięki temu doczekał się nieoficjalnego przezwiska „Świnka”, które stoi w jawnej sprzeczności z jego płcią.

Tak sobie idziemy i omawiamy wszystkie kluczowe zagadnienia dla psiego świata:

– Nie ciągnij Świnko!
– chrumk
– Nie skacz na Pana!
– chrrrr
– Zostaw Panią!
– kchr kchr
– Musiałaś na mnie skoczyć?!
– hruuuu
– Zostaw pieska!
– chrum
– Wracaj Świnko!
– chree
– Świnko poczekaj!
– Kche kche
– No Świnkoooo… musiałaś??????

Nawiasem mówiąc, nie wiem, gdzie nasza Świnka dorobiła się imienia Piosenkarz, ale z całego serca odradzam potencjalnym opiekunom psów wszelkich trzysylabowych składańców. Zanim skończę wypowiadać kwestię „Piooo-seeenk-aarz zostaw kość”, ta już zostaje połknięta, strawiona i wydalona. Schroniskowego Salwadora przemianowaliśmy na Salwa, ale co zrobić z Piosenkarzem? Nazwać Pio? Imieniem świętego? I narazić się na gniew Watykanu? Na razie musimy chyba pozostać przy Śwince.

Nie znam psa, który byłby równie radosny co Piosenkarz. Uśmiechu nie starła z jego pyszczka ani klatka, w której jego energia się nie mieści, ani brak spacerów, których mu zawsze mało, ani utrata opiekunów. Wita każdego z radością i wpada wszystkim w objęcia. Tyle tylko że żadne z tych objęć nie zatrzymały go jak dotąd na dłużej.

Text: Skundlona, fot. Skundlony

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *