Opowieści o triathlonowym szaleństwie

20131006_123352Gdy próbuję czasem tłumaczyć, dlaczego uprawiam triathlon i co mi w się w nim podoba, w oczach mego rozmówcy widzę zwykle rosnące zdziwienie i troskę o stan mojego zdrowia psychicznego. Bo jak kogoś przekonać do dyscypliny sportowej, opowiadając o mordędze, jaką jest trwająca nawet pół doby walka na trasie, opisując doznania z przedzierania się przez fale morza w tłumie innych zdeterminowanych pływaków rozdających na prawo i lewo uderzenia i kopniaki, i deklarując przyjemność z wyprzedzania rywali mimo krańcowego nieraz wyczerpania?

Jako marny mówca na pewno nigdy nie zostanę Apostołem Triathlonu i w tym miejscu również powstrzymam się od pisania ewangelii. W zamian chciałbym Was zaprosić na krótki sens filmowy, który dużo lepiej zobrazuje Wam moją fascynację. Większość wybranych filmów nie jest długa, ale niektóre sceny – ostrzegam – mrożą krew w żyłach (zwłaszcza w dwóch pierwszych wklejkach). Jeśli po drodze nie opuścicie mojej strony i wytrwacie do najdłuższego z filmów, jest szansa, że sami zarazicie się triwirusem lub przynajmniej zaczniecie nieco wyrozumialej traktować moje nieuleczalne już uzależnienie.

1. Historia finiszu Julie Moss na mistrzostwach świata w 1982 obrosła już legendą. Młoda, wysportowana zawodniczka, nie widząc dokładnie na co się porywa, po raz pierwszy w karierze wystartowała na pełnym dystansie Ironmana (3,8 km pływania, 180 km na rowerze, 42,2 km biegu) i długo prowadziła w klasyfikacji kobiet. Aż do ostatniego kilometra… Odwodniony i przeciążony organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa, ale siła woli nie pozwalała jej się poddać.




2. Podobną “przygodę” 15 lat później przeżyły dwie zawodniczki Sian Welch & Wendy Ingraham, których rywalizacja, choć sprawia wrażenie slapsticku, jest niezwykłym pojedynkiem determinacji i siły (a raczej jej braku).




3. Jeśli przetrwaliście dwa poprzednie filmy, teraz będzie już nieomal sielankowo… Najpierw zobaczcie “wojnę” dwóch najlepszych triathlonistów lat osiemdziesiątych – Dave’a Scotta i Marka Allena, którzy w 1989 roku na mistrzostwach świata długo walczyli ramię w ramię. Do podobnego starcia triathlonowych tytanów – Chrisa McCormacka i Andreasa Raelerta – doszło w 2010 roku.




4. A teraz bajkowa relacja z Ironmana rozgrywanego w zimnej Norwegii (w którym na pewno kiedyś wystartuję). Norseman ma opinię jednego z najtrudniejszych triathlonów na świecie: nocny skok z barki do lodowatej wody, 180 km jazda po górskich drogach i serpentynach, a na koniec maraton, który kończy się górską wspinaczką na wysokość 1880 m n.p.m. – sama przyjemność, zgodzicie się?




5. A na koniec najdłuższy, ponadgodzinny film (nie przyznam się, ile razy już go widziałem, pedałując w piwnicy na trenażerze), czyli relacja z mistrzostw Świata na Hawajach z 2011 roku – gdzie chciałby wystartować każdy triathlonista, w tym również ja! Znajomość angielskiego wcale nie jest konieczna do zrozumienia fabuły. Jeśli wytrwacie (co najmniej) do 7 min. 15. sekundy, zrozumiecie moje szaleństwo.



Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *