Mały Książę – Helmet

„Jaki piękny!”, „och, jaką ma puszystą sierść”, „cóż za miła mordka!” – komplementy, którymi raczony jest Helmet przez napotkanych przechodniów, stanowią stały pejzaż jego spacerów. Rączki przypadkowych osób aż świerzbią, by go pogłaskać i przytulić, nie zważając na jego samopoczucie i nie czekając na pozwolenie. Uroda Helmeta stała się jego życiowym przekleństwem, a on sam nauczył się radzić sobie z nachalnymi „miłośnikami piesków”, odstraszając ich ząbkami. Być może z tego właśnie powodu w końcu znalazł się w schronisku, dokąd jego dotychczasowi „opiekunowie” przywieźli go w kagańcu dodatkowo wzmocnionym plastikowymi opaskami.

Helmetowi daleko jednak do krwiożerczego Hannibala, a znacznie bliżej do delikatnego Małego Księcia. Ta wrażliwa, skrzywdzona istotka potrzebuje miłości człowieka, który wykaże się czułością i cierpliwością. Pomimo złych wspomnień jest wciąż otwarty na nowe przyjaźnie, choć z początku czuć w nim zrozumiałą rezerwę. Znajome osoby wita jednak, wesoło merdając ogonkiem, cienko poszczekując z radości i podskakując niczym piłeczka. Trudniejszymi chwilami są dla niego momenty odpięcia smyczy czy bezpośredniej „obsługi” – wówczas wymaga spokojnego, niespiesznego podejścia, aby mógł zrozumieć, że nie chcemy wyrządzić mu krzywdy. Czułe słówka, delikatne głaski i pyszne smakołyki bardzo pomagają przy tego typu operacjach i stanowią wskazówkę dla adoptujących, jak należy ćwiczyć z psiakiem w domu, by utrwalić jego właściwe skojarzenia.

Jego Puszystość, choć niewielkich jest rozmiarów, ma duże poczucie własnej wartości, które należy uszanować i respektować. Helmet nie potrzebuje osoby z ogromnym bagażem doświadczenia czy grubym portfelem, która zaraz będzie szukała „pomocy” u samozwańczych behawiorystów. Czeka natomiast na osobę, która obdarzy go miłością, da poczucie bezpieczeństwa i komfortu, będzie nienachalna, cierpliwa i wyrozumiała. Królewskie to warunki, ale nasz książę godzien jest królewskiego traktowania.

Kontakt do wolontariusza: 605 437786 (Arek)

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *